Gwiazda TVP nagłaśnia fatalną opiekę w państwowym szpitalu. „Złożyłam skargę”
Klaudia Janas to aktorka rozpoznawana z ról teatralnych i serialowych. 27-latka występuje w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, a także w produkcji TVP pt. „Na sygnale”. Teraz dziewczyna nagłośniła trudną sytuację, w której znalazł się członek jej najbliższej rodziny. Okazało się, że ojciec artystki nie może liczyć na godną opiekę medyczną.
Klaudia Janas o opiece w szpitalu
Znana z „Na sygnale” aktorka niedawno zwróciła się do swoich fanów i ludzi dobrej woli po pomoc dla jej taty, który zachorował na śmiertelny nowotwór. W opisie zbiórki utworzonej w celu leczenia mężczyzny wyznała: „Walczy z glejakiem 3 lata. Niestety ostatnia wiadomość z Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach była dla nas brutalna. Guz wraca. Musimy działać natychmiastowo, bo tylko tak możemy przedłużyć życie mojemu tacie. Błagałam Państwa o pomoc 3 lata temu, będę błagać Was też dziś. Obiecałam sobie, że zrobię wszystko, co mogę by dać mojemu tacie czas”.
Wiadomo, że ojciec Klaudii Janas aktualnie przebywa w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu. Teraz jednak 27-latka w mediach społęcznościowych ujawniła, że mężczyzna jest tam fatalnie traktowany – podobnie jak i inni znajdujący się w placówce pacjenci.
„Na Mazowiecki Szpital Specjalistyczny w Radomiu złożyłam skargę. Nie ma we mnie zgody na traktowanie pacjenta jak śmiecia” – napisała Klaudia Janas na Instastory.
Głos w sieci zabrała także siostra aktorki, Aleksandra Janas, która w czwartek 26 września opublikowała w sieci poruszające nagranie. – Dochodzi tam do zaniedbań, braku empatii i nieludzkiego traktowania pacjenta. Mój tata 22 września trafił na oddział neurologiczny z powodu obrzęku mózgu, do którego doszło w wyniku zażycia niewystarczającej ilości sterydów. Mama wielokrotnie komunikowała, że tata nie ma zdolności do komunikacji. (...) Pacjenci na sali u mojego taty byli niezadbani, nieumyci — to można było zauważyć gołym okiem. (...) 24 września mama pojechała, jak co dzień do taty, żeby spędzić z nim dzień i podać mu śniadanko. Gdy przyjechała, zastała go całego we krwi i znowu z płaczem i z drżącymi rękami poszła do pielęgniarek i zapytała, czemu się tak dzieje – wyjawiła dziewczyna.
Ta sytuacja wywołała falę reakcji wśród internautów, którzy w komentarzach zaczęli dzielić się swoimi przeżyciami z radomskiego szpitala. Czytamy: „Tak samo miałem, jak tam pojechałem z wyrostkiem. Zwalili mi całą operację”, „Leżałam na tym samym oddziale przez 3 tygodnie i podpisuję się rekami i nogami pod Pani słowami”, „Ten szpital to umieralnia”, „Ten szpital to jeden wielki żart. Sama oddziałowa mi i tacie powiedziała, że 80% tych pielęgniarek jest do wywalenia” czy „Zarówno oddziały, jak również personel to dramat nad dramaty. Ludzie omijajcie tę mordownię szerokim łukiem”.
„Zalała nas fala informacji, zdjęć, linków odnośnie do tego, co dzieje się w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym. My głównie opieramy się na historii i na tym, co przydarzyło się mojemu tacie, który choruje na glejaka wielopostaciowego czwartego stopnia. Żeby nie być gołosłowną, napisałam maila do Ministerstwa Zdrowia, do Rzecznika Praw Pacjenta i do Mazowieckiego Specjalistycznego Szpitala w Radomiu, zgłaszając skargę, zamieszczając tam dowody w postaci zdjęć, w jakich warunkach i w jaki sposób był traktowany mój ojciec” — wyjaśniła Klaudia Janas.
Burza pod postem Rzecznika Praw Pacjenta
Do sprawy odniósł się teraz sam szpital. W przesłanym do „Plejady” oświadczeniu czytamy: „Niezwłocznie podjęliśmy pierwsze działania wyjaśniające. Oddelegowaliśmy zespół złożony z pracowników naszej placówki, który szczegółowo bada tę sprawę. Pozostajemy w kontakcie z Rzecznikiem Praw Pacjenta, który również sprawdza tę sytuację. Na ten moment wnikliwie i dokładnie analizujemy całe zdarzenie”.
Co więcej, w piątek 27 września na profilu Rzecznika Praw Pacjenta na Instagramie pojawił się post, w którym poinformowano o przeprowadzonej w placówce kontroli. „Ustalenia naszych pracowników nie potwierdziły informacji przekazanych przez córkę pacjenta, w tym dołączonych do maila zdjęć” – podano, co wywołało wielkie oburzenie.
Pod postem rzecznika internauci pisali: „Straszne jest to, że Rzecznik Praw Pacjenta nie pomaga pacjentom i rodzinom w trudnej sytuacji, tylko wybiela szpital, który zaniedbuje pacjentów. Wstyd”, „W jeden dzień zostały przeprowadzone WSZYSTKIE kontrole, sporządzone pisma, raporty i przeprowadzone wywiady? I jeszcze zdążyliście jeszcze wrzucić post do sieci? Nie wierzę w to, co się dzieje, ludzie czekają latami żeby dostać się na badania, a tu w jeden dzień wszystkie niezbędne kontrole”, „Zacznijcie podchodzić do próśb ludzi profesjonalnie i zaopiekujcie się tą sprawą. Powinno być Państwu wstyd, bo my, Polacy, chcemy sprawiedliwości i dobra bezradnych ludzi. Do kogo mamy się zwrócić, gdy nawet Rzecznik Praw Pacjenta, nie pomaga pacjentom?”, „A co z wieloma innymi opiniami pacjentów, którzy wypowiedzieli się pod postem sióstr Janas? Potwierdzili brak należytej opieki i poszanowania wobec pacjenta. Dołączone są zdjęcia z sytuacji, które wydarzyły się A NIE POWINNY na oddziale neurologii, a teraz nie ma komu za to odpowiedzieć?” czy „Będąc tam nie raz i nie dwa u swojego taty stwierdzam, że to, co piszą Państwo to totalna kpina. Spędzając tam przynajmniej 3 godziny widzieliby Państwo, jak traktowani są pacjenci i jak wygląda sprawa higieny. Brak chęci pomocy to jedno w przypadku tych pseudo lekarzy i pielęgniarek, a drugie, to po prostu brak zwykłej ludzkiej empatii”.
„Czy ktoś realnie może Nam pomóc? Nie kłamać i nie zatajać? Nie zamiatać pod dywan w ciągu 24h? Wrzucając w pierwszej kolejności post? Nikt do mnie nie zadzwonił, żeby dokładnie poznać historię. Szpital doskonale wiedział od środy 25.09, że my nie poddamy się i nagłośnimy sprawę dla dobra pacjentów. (...) Nie dostałam, żadnego maila z informacją, że Rzecznik Praw Pacjenta rozpoczął postępowanie. Do tej pory nie mam takiej informacji przekazanej mailowo. Pierwsze, co robią Państwo, to wrzucają post na instagramie?” – zapytała pod postem Klaudia Janas.